Kholat - polska gra dla niepospolitego odbiorcy. Recenzja

Grę Kholat stworzyło polskie studio IMGN.pro. Twórcy fabuły inspirowali się prawdziwymi wydarzeniami. W 1959 roku na Przełęczy Diatłowa zginęło 9 studentów, a okoliczności ich śmierci nigdy nie zostały wyjaśnione. Gracz wciela się w jednego z bohaterów historii i przeżywa niemal metafizyczne doświadczenia.

Już podczas pierwszych chwil w świecie Kholata można doświadczyć jego niepowtarzalnego klimatu. Stara rosyjska kolej, silnie padający śnieg, ogrodzone sztachetami domy z połowy ubiegłego wieku. Płoty domów usytuowane są na takiej wysokości, że odruchowo wciska się spację, by je przeskoczyć. Ale nie da się! Zarzut trywialny, ale brak mechanizmu skoku przynajmniej na początku daje się we znaki.

Po wyjściu z pociągu gracz nie dostaje żadnych wskazówek, dezorientacja prowadzi do eksploracji pobliskich budynków, których w żaden sposób nie da się otworzyć. Większość graczy zaskoczonych brakiem jakiegokolwiek zadania szuka poszlak w pobliżu bohatera. Zamysł twórców był inny. Gra zmusza do odnalezienia drogi i udania się nią sporą odległość, co wzbudza niepokój i obawy przed zgubieniem się. Nikt nie lubi wracać się do punktu wyjścia, a wiele gier przyzwyczaiło nas, że gdy podążamy właściwą drogą otrzymujemy tego potwierdzenie w postaci przeróżnych znaków. Nie dzieje się tak w przypadku Kholata. Pierwszy sygnał otrzymujemy po dotarciu do dwóch rzędów pochylonych drzew. Początkowy etap gry może zniechęcić pospolitego gracza. Błądzenie bez celu? Przeszukiwanie domków, do których odcięty jest dostęp? Do tego dochodzi brak skoku, którego używanie (a nawet nadużywanie) weszło ludziom w nawyk.


Gracz zostaje wrzucony w silną zamieć śnieżną, z której musi się wydostać. Droga do namiotu trwa tak długo, że można się zastanawiać, czy wszystko wokół zdążyło się wczytać. W schronieniu znajduje się: mapa, latarka i kompas. Po odnalezieniu przedmiotów kończy się podróż na oślep. Kolejny etap wyjaśnia sytuację, w jakiej znalazł się bohater i zaraz po tym mamy za zadanie gonić duszę o gabarytach młodej kobiety. 


Uważam, że polskie studio przygotowało coś zupełnie innego niż producenci zza oceanu. Gra nie jest jest dla pospolitego odbiorcy. Nadaje się dla osób cierpliwych, dociekliwych i fanów gatunku. Raczej nie dotrze do masowego "konsumenta", ale w tym może kryć się jej urok. Kholat ma swój klimat, co jest ciężkie do stworzenia przy wielu utartych motywach w horrorach. Chciałbym wypowiedzieć się o pracy rodaków w samych superlatywach, ale tym razem nie mogę. Gra mnie nie wciągnęła. Liczę, że stanie się to, gdy po raz kolejny do niej zasiądę.


6/10




    Skomentuj przez Disqus
    Skomentuj przez Facebooka
(Jeżeli nie posiadasz konta w usługach Google, wybierz opcję - Komentarz jako: Anonimowy)

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Oceniając i komentując, nie tylko pomagasz innym użytkownikom, ale również doceniasz pracę administratorów portalu. Dziękujemy!